„Królowa Śniegu”
reż. Krzysztof Rzączyński

30 maja, 2023
 · 
3 min read
Featured Image

Spektakl „Królowa Śniegu” w reżyserii Krzysztofa Rzączyńskiego to żywa i pełna serca opowieść o Gerdzie, dziewczynce poszukującej swojego przyjaciela Kaja. Podczas wędrówki po całym świecie przeżywa fascynujące przygody, by w końcu zrozumieć, że przeżyła także podróż w głąb siebie i zmieniła się w dorosłą kobietę.

Już od wejścia widz jest przetransportowany w baśniowy klimat. Scenografia z podwieszonego w wielu miejscach materiału imituje górzysty krajobraz (potem zamek Królowej), a wiszący olbrzymi księżyc, wyglądający trochę jak czekoladowe ciastko. Rozbudza nam apetyt jeszcze przed rozpoczęciem widowiska. Użycie go jako ekranu do wizualizacji było świetnym pomysłem - sam ich kształt sprawiał wrażenie, jakbyśmy oglądali pod mikroskopem np. płatki śniegu czy podglądali przez lunetę, co robi Królowa Śniegu w swoim zamczysku. Wszystko zgrabnie się komponowało, tworząc świat niesamowitości, trochę jakby za duży… Jakbyśmy rzeczywiście patrzyli na niego z perspektywy dziecka.

Od razu, gdy na scenie pojawili się główni bohaterowie, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z dziełem wybitnym. Gerda, w którą wcieliła się Gabriela Jaskuła.. Jej postać jest ciekawską, inteligentną dziewczynką, emitującą aurę czystego dobra i dziecięcej radości. Aktorka prowadzi cały spektakl na swoich barkach i nawet na chwilę nie widać, żeby się z nim zmagała. Jest naturalna i wiarygodna zarówno z lalką, jak i bez. Jest postacią piękną, a przede wszystkim- kompletną. Łukasz Staniewski w roli Kaja godnie jej partneruje, choć prawdziwą postać widzimy głównie na początku - jest opiekuńczy i mądry, ale nie przemądrzały – idealny starszy brat dla jeszcze lekko naiwnej i dziecięcej Gerdy. Gdy kawałek lodu wpada mu do oka, staje się nagle opryskliwy i okrutny dla swojej przyjaciółki - to łamie serce. Aktorzy przez większość spektaklu grają także z lalkowymi wersjami siebie, co wykonują mistrzowsko i ani na chwilę nie ma w tym fałszu, jakiejś sztuczności, można wręcz powiedzieć, że lalki skupiają jeszcze bardziej uwagę i destylują nam ich grę, konkretyzując ruch i gest. Reszta obsady jest równie fantastyczna – Kinga Matusiak-Lasecka w roli Księżniczki, Daniel Lasecki jako Renifer, czy Adam Organista i Bartosz Siwek w rolach Wron. Te wspaniałe kreacje na pewno zostaną z widzami na długo.

To, co wybija ten spektakl ponad wiele innych jest muzyka Michała Kowalskiego, wraz z  piosenkami Joanny Rzączyńskiej. Były to bardzo świeże i wpadające w ucho musicalowe kompozycje. Widzowie na pewno chętnie sięgnęliby po płytę lub streaming z tymi utworami. Spektakl absolutnie oczarował również nieco starszych (odległych od dziecięcego targetu tego spektaklu). W głowach odbiorców na długo zapadnie w pamięć piosenka, którą nuciła cała widownia podczas występu. „Ręce, skrzydła, ręce skrzydła”. Nagle jakiś cynizm świata dorosłych i jego wielkie problemy przestały kompletnie istnieć na te dwie godziny w Teatrze im. Hansa Christiana Andersena w Lublinie. Owacje na stojąco były kompletnie zasłużone.

Spektakl Krzysztofa Rzączyńskiego jest wspaniałą i świeżą interpretacją klasycznej baśni dla każdego widza - czy to będącego dzieckiem, czy chcącego znowu poczuć się dzieckiem. To ponadczasowa opowieść o sile przyjaźni, dorastaniu, znajdowaniu swojego miejsca na świecie, odwadze i miłości – ucząca, ale nieprawiąca morałów. I naprawdę wzruszająca… Scena, gdy Gerda odnajduje Kaja, sprawi, że widzowie uronią niejedną łzę, chociaż dla wielu nie jest to takie częste, jakby się mogło wydawać.

Autor: Krzysztof Petkowicz

Fot. Tomasz Tylus

Comments

No Comments.

Leave a replyReply to

INSTAGRAM

JESTEŚ ZAINTERESOWANY WSPÓŁPRACĄ?

PROO_zestawienie_1_ACHROMATYCZNE_W_INWERSJI