„Rachela Auerbach, pisma z Getta Warszawskiego”
Jowita Budnik
reż. Iwona Siekierzyńska

23 sierpnia, 2023
 · 
4 min read
Featured Image

Podczas 20 edycji festiwalu “Sam na scenie” zespół ITA mógł zobaczyć monodram mistrzowski “Rachela” w wykonaniu Jowity Budnik oparty na zapiskach Racheli Auerbach, która prowadziła kuchnię przy ul. Leszno 40 w Warszawie, gdzie wydając posiłki konfrontowała się z ludzkimi historiami czasów okupacji
i warszawskiego getta. To właśnie kuchnia jest „miejscem” akcji monodramu, gdzie w kolejce po zupę,
jak po przepustkę do życia, stoją „bohaterowie” dramatu przywoływani w monologu przez Rachelę.
Ich imiona i nazwiska powtarzane przez nią, jak mantra, jak modlitwa, są głębokim protestem przeciw anonimowości Zagłady narodu Żydowskiego - zacieraniu śladów niemieckich zbrodni, ale i zacieraniu pamięci o ofiarach Holokaustu. W świecie Racheli śmierć nie jest wydarzeniem, jest codziennością,
z którą musi się mierzyć, a głód - reżyserem filmu, który “kręci się na jej oczach”. Najgorszy z tego wszystkiego jest fakt, że wydawane posiłki nie ratowały nikogo… Rozwodniona papka, cienka zupa
oraz kawałek chleba nie zawierały wystarczającej ilości składników odżywczych - były w stanie tylko odsunąć wyrok na jakiś czas. Żebrzące dzieci, makabryczne widoki zlizywania okruchów czy czyichś wymiocin z brudnej podłogi pokazywały poziom desperacji i upodlenia, na jaki zostali skazani ludzie
z getta. Likwidowani systematycznie i systemowo, żyli z dnia na dzień, ulegając rosnącej apatii. 

Jowita Budnik gra Rachelę z początku powściągliwie, niemalże rutynowo. Ustawia krzesła, przeciera stoły
z okruchów, nie robi żadnego zbędnego gestu. Snuje przerażającą opowieść monotonnym tonem,
jakby przy okazji, dla zabicia czasu. I dlatego każde późniejsze jej zatrzymanie wpół słowa,
każde mocniejsze ściśnięcie oparcia krzesła jest krzykiem, na który jest w stanie sobie pozwolić.
Bo nawet jej twarda psychika i przyzwyczajenie do makabrycznych widoków nie jest w stanie utrzymać fasady, kompozycji, jaką chciała, a może i musiała w sobie wyrobić, by przeżyć. By nie oszaleć w świecie, który za nic ma ludzkie życie i godność. W głębi duszy Rachela aż gotuje się od gniewu, pragnie żyć
na przekór, tak długo, by móc zasmakować zemsty. Jej martwe oczy nie widzą nic poza widmami klientów na pustych krzesłach. Wraca do nich ciągle, jakby chciała pomóc, przytulić, uratować…
Niestety może tylko w zapętleniu chodzić wokół tych drewnianych nagrobków, rozkładać kawałki chleba… Przygotowywać kuchnię dla tych, którzy już nie przyjdą… nie pojawią się w drzwiach, wyciągając w jej stronę menażki albo puszki po konserwach, służące za miski. Mamy wrażenie, jakby była więźniem tego strasznego miejsca, które powinno posilać, a jest tylko niemym świadkiem tracenia sił i woli życia.
Rachela jawi się więc jako osoba tak zniszczona bezsilnością, że wręcz karząca siebie za tę niemoc. 

To bezsensowne okrucieństwo wokół punktuje jeszcze muzyka Marzeny Majcher; instrumenty smyczkowe zawsze mają w sobie jakąś rzewność, ale tutaj wydają się wręcz śpiewać żałobną pieśń, której nie ma kto zaśpiewać ofiarom. Co jakiś czas pojawiają się też efekty dźwiękowe: dziecięce głosy, strzały z pistoletu… Gdyby było ich więcej, mogłyby irytować, ale na szczęście użyto ich w minimalnej ilości. 

“Rachela” Jowity Budnik w reżyserii Iwony Siekierzyńskiej jest niezwykłym świadectwem historii często niemych, zapomnianych ofiar warszawskiego getta podczas II wojny światowej. Relacją ze świata pełnego nieustannego cierpienia spowodowanego głodem, strachem i wszechobecną śmiercią.
W którym dochodzi do takiej makabry, której nie jest się w stanie zapomnieć. Pośrodku tego świata stoi Rachela, kierowniczka kuchni przy ul. Leszno 40 w Warszawie, wściekła z bezsilności wobec zła,
którego doświadcza - pośrednio przez losy klientów kuchni, jak i bezpośrednio, bo każdą z tych śmierci bierze bardzo do siebie. Rachela pyta, kto tym wszystkim ludziom wyśpiewa modlitwę za umarłych
"El mole rachmim”...  Jej łzy pod koniec spektaklu opłakują tych, nad którymi już nikt nie płacze.
A być może nawet są jedynymi łzami uronionymi nad ich tragicznym losem.

Autor: Rachela Auerbach

Adaptacja: Radosław Paczocha

Reżyseria: Iwona Siekierzyńska

Scenografia i kostiumy: Radosław Dębniak i Monika Graban

Realizacja TV: Waldemar Stroński

Dźwięk: Roman Rutyna

Muzyka: Marzena Majcher

Obsada: Jowita Budnik (Rachela) 

Autor: Krzysztof Petkowicz

Fot: Maciej Czerski

Comments

No Comments.

Leave a replyReply to

INSTAGRAM

JESTEŚ ZAINTERESOWANY WSPÓŁPRACĄ?

PROO_zestawienie_1_ACHROMATYCZNE_W_INWERSJI