„Rusałki” Teatr Imperialny
, reż. Ekaterina Sharapova

8 września, 2023
 · 
4 min read
Featured Image

“Rusałki” Teatru Imperialnego - spektakl, który przeżył już kilka iteracji, grany na scenie i w plenerze,
nad Zalewem Zemborzyckim, ale i pod Chatką Żaka, ma znamiona słowiańskiego rytuału.
Czerpie bowiem mocno z “Ballad i romansów” Mickiewicza, ale także widać w nim też ślady innych jego tekstów, np. w postaci Starca, który bardzo przypomina Guślarza z II części “Dziadów”.

Spektakl opowiada o odrzuceniu, napiętnowaniu tytułowej Rusałki przez wiejską zbiorowość.
Za życia robiła nadzieję dwóm kawalerom, a po śmierci wraca do wioski, ściągając nań zły omen i czary. Teraz chce odkupić swoje winy, ale ludzie, na czele ze Starcem nie chcą dać jej szansy. Powrót rusałki powoduje ogromne poruszenie wśród gminu, muszą ją wygnać raz na zawsze, by w ich życiu zapanował spokój. Postać Rusałki jest niezwykle tragiczna, bowiem niewinna dziewczyna zostaje posądzona
o uwodzenie, kuszenie, wręcz deprawowanie mężczyzn i przez to właśnie doznaje ostracyzmu,
który nawet zakrawa o lincz. Tego typu pogańskie obrzędy wybierania jednej z dziewczyn z wioski, kolorowego ozdabiania i na końcu wypędzania były okrutnym zwyczajem, próbą odegnania złych mocy, które skutkowały najczęściej wyśmiewaniem i szydzeniem z Bogu ducha winnej dziewczyny.

Tytuł w liczbie mnogiej może sugerować, że takich “rusałek” było wiele. Kobiet wyklętych, niezrozumianych, myślących i zachowujących się inaczej niż przyjęta norma. Odrzuconych przez własną społeczność, bo ośmieliły się np. zawiązać chustę na głowie nie tak, jak inne mężatki we wsi.
Dla nas, w dzisiejszych czasach to absurdalne, ale podobne zwyczaje traktowane były niezwykle poważne w małych zbiorowościach. Przynależność do danej grupy objawia się  przez partycypowanie
i kultywowanie tego typu zwyczajów. Jeśli ich ktoś ich nie zachowuje i nie chce zachowywać,
trzeba się go pozbyć.

“Rusałki” to spektakl pełen miłości do słowiańszczyzny, ale ma się wrażenie, że to taka słowiańskość popkulturowa - przemielona przez wiele dzieł kultury, odarta ze swoistej prawdy, niemal sztucznie wykreowana. Widać to w kostiumach - białe, wiejskie koszule, chusty, spódnice, skórzane pasy - wszystko tworzy więc taki ogólny wymiar tego, co nauczyliśmy się postrzegać, jako stylistykę słowiańską.
Natomiast to czym na pewno się broni i co spaja wszystko - to muzyka. Muzyka na żywo oraz bęben, dodający etnicznego klimatu, sprawiają, że rzeczywiście wchodzi się w magiczny klimat minionych wieków, a przyśpiewki intonowane przez wioskowiczów wprowadzają niemal w medytację, są niczym mantra, którą po chwili zaczynają nucić także widzowie.

Spektakl widziałem kilka razy - na Studenckiej Wiośnie Teatralnej, w plenerze pod Chatką Żaka
oraz nagraniu - i muszę powiedzieć, że dla mnie najlepiej się broni na scenie. Na festiwalu ta ciemność, razem z oświetleniem i dymem dodawała wymiar pozasłowny i wręcz czuło się tę magię w powietrzu, wydawało się, że ta scena jest dużo większa niż w rzeczywistości i dużo więcej się na niej działo.
Dobry efekt dało także późniejsze dodanie postaci Narratorki (w tej roli Aleksandra Najda),
przełamała ona swoim czarnym kostiumem i mocnym makijażem beżową słowiańskość i wniosła elektryzującą energię na scenę. Natomiast tytułową Rusałkę zagrała Katarzyna Pitura – nie dość,
że wygląda, jakby przed chwilą wyłoniła się z czarnej toni, to jeszcze jej postać jest drapieżna,
wręcz zwierzęca, czasem niemal nieludzka, a jednak pod tym ostrym płaszczykiem widać jakąś zgasłą delikatność oraz wrażliwość, którą musi niestety maskować. Zawsze przeciwko wiosce, na scenie właściwie jest osamotniona i kontruje swoją grą całą resztę obsady, a to niełatwe zadanie. Aktorka nie ocenia swojej postaci, wręcz staje w jej obronie, współczująco gra ją jako symbol indywidualizmu pośród zabobonnego, oskarżycielskiego tłumu. Reszta obsady też interesująca - każdy ma swoją osobowość i spełnia swoje zadanie na scenie - bez tła wioski, główna postać nie mogłaby tak błyszczeć.

“Rusałki” to spektakl, który aż prosi się o pogłębienie. Punkt wyjścia jest bardzo ciekawy, tak samo klimat, który aż paruje ze sceny. Jednak brakuje w nim wyjścia poza rytuał, poznania historii dziewczyny,
która została rusałką. Chętnie bym zobaczył dłuższą wariację na ten temat, która nie tylko byłaby pewnym choreograficznym słowiańskim tańcem, a pełnoprawnym i krwistym spektaklem.

Autor: Krzysztof Petkowicz

Comments

No Comments.

Leave a replyReply to

INSTAGRAM

JESTEŚ ZAINTERESOWANY WSPÓŁPRACĄ?

PROO_zestawienie_1_ACHROMATYCZNE_W_INWERSJI