„Matka”
Joanna Zaremba,
reż. Agata Andrzejewska

30 czerwca, 2023
 · 
3 min read
Featured Image

Monodram “Matka” Joanny Zaremby na podstawie dramatu Stanisława Ignacego Witkiewicza
pt. „Matka - Niesmaczna sztuka w dwóch aktach z epilogiem” w reżyserii Agaty Andrzejewskiej prezentuje ciekawy twist realizacyjny w klasycznym tekście. Robótki ręczne, jakimi zajęta jest tytułowa postać, zamienia na obieranie ziemniaków - jest to kierunek, który pogłębia dysonans pomiędzy dwiema stronami jej osobowości. Poznajemy ją jako zmęczoną życiem, przygarbioną staruszkę, która żali się,
że stała się “pospolitą kwoką”. Życie zmusiło ją do poświęcenia się wyłącznie synowi, którego broni przed całym światem i zajęcia się niegodnymi zajęciami domowymi, bowiem w trakcie dowiadujemy się,
że pochodzi z arystokracji - jest baronówną von Obrock “przez CK”. 

Od momentu fantastycznego wejścia w przedstawienie, Joanna Zaremba skupia swoją rosnącą frustrację na ziemniakach, które obiera z początku powoli, niemal nieśmiale, potem jednak jej działanie staje się coraz bardziej agresywne, ich kawałki lecą na widownię, woda się rozpryskuje, aż w końcu następuje ostateczny akt odrzucenia poprzez wylanie całego wiadra na scenę. Aktorka bardzo wiarygodnie rysuje swoją relację z synem Leonem, którego kocha, ale nie szanuje. Mówi, że jest niczym, że wdał się w ojca,
że robi wszystko dla niego (m.in. broni przed wojną), a on jest niewdzięcznikiem. Właściwie nikt nie docenia jej poświęcenia i pracy poniżej godności. Tęskni za swoim dawnym życiem i choć teraz jej życie jest pospolite, pozostała w niej arystokratyczna duma. Opuszcza scenę z podniesionym czołem, podkreślając jeszcze raz swoje nazwisko i ciągnąc za sobą chustę, która umoczona w wodzie,
zostawia za nią ślad na scenie. Pomimo młodego wieku Joanna Zaremba zdecydowała się na granie staruszki, przygarbionej, z posiwionymi włosami, ale dobrą decyzją było to, żeby ta maska nie trwała cały spektakl. Pewnie nie obyłoby się to bez jakiejś sztuczności, a tak przemiana w dumną baronówną wychodzi jeszcze zgrabniej niż, gdyby pozostała w niej cały czas albo ją od początku odmłodziła. 

Kolejnym rekwizytem, o którym trzeba powiedzieć jest nóż, którym matka obiera ziemniaki.
Błyska w świetle, dodaje jej postaci jakiejś agresywności, niebezpieczeństwa. Widzowie też pewnie bali się o to, czy dojdzie do skaleczenia, bo aktorka w pewnym momencie nawet przestaje patrzeć na to co robi, tylko w zapale przecina bulwy. Na omówieniu można się było dowiedzieć, że punktem kulminacyjnym miało być rzucenie, wbicie noża w podłogę, jednak deski sceny Teatru Rondo musiały zostać oszczędzone i trzeba było z tego zrezygnować. Muszę powiedzieć, że nie widać było tego braku, kulminacja była wystarczająca w samej grze Zaremby i geście wyrzucenia wiadra z ziemniakami.

“Matka” to udana, nowa wersja klasycznego dramatu Witkacego, z zabiegiem formalnym nadającym świeżości, odegrana przez aktorkę, której młody wiek zupełnie nie przeszkadzał w portretowaniu zmęczonej życiem, acz silnej i dumnej ze swojego pochodzenia kobiety.

Autor: Krzysztof Petkowicz

Comments

No Comments.

Leave a replyReply to

INSTAGRAM

JESTEŚ ZAINTERESOWANY WSPÓŁPRACĄ?

PROO_zestawienie_1_ACHROMATYCZNE_W_INWERSJI