„Nic o tobie nie wiem, skąd przywitał ciebie wiatr,
Nie znam twoich zalet, ani nie znam twoich wad.
Jedną rzecz jedyną, o tobie tylko wiem,
Że coś zrobiłaś z sercem mem…
„Struganie duszy” w reżyserii Aleksandry Ignasińskiej i Włodzimierza Ignasińskiego jest spektaklem, który smakuje jak wyczekiwany pierwszy łyk wybornego wina, po całym dniu teatralnych upałów.
Na scenie tylko Ona - Aleksandra Ignasińska, butelka wina i kieliszek. Stworzenie tak interesującego makrokosmosu scenicznego za pomocą prostych i skromnych środków bywa niezwykle trudne, jednak aktorka od początku koncentruje na sobie uwagę i nie puszcza jej ani na mikrosekundę. Jest elektryzująca i wyrazista, fantastycznie operuje głosem, czasem wpadając w niższe rejestry,
co dodaje jej dodatkowej głębi. Spektakl rozpoczyna w pozycji leżącej, wyrzuca pierwsze słowa
w powietrze, gdzie wydają się rezonować chwilę - zanim dotrą do widzów. Mówi o “biernym ja“, rozpuszczonym w ciemności, “ja - nie ja”, nie ja nie myśli, nie czuje - odseparowuje “ja” od samej siebie. Snuje opowieść o miłości, niezwykle namiętnym uczuciu, tańcząc i śpiewając przedwojenną piosenkę
„Coś zrobiła z sercem mem”. Zastanawia się, czy śni, czy to wszystko dzieje się na jawie. Chwilę później, wraz z rozwojem opowieści, śpiew przechodzi w gorzką recytację, a taniec - w wykrzywioną, karykaturalną parodię ruchu. W związku, kochankowie czują się zniewoleni, zamknięci w klatce. Nawet zbliżenie między nimi nie jest opowiedziane wprost, tylko subtelnym gestem przytulenia butelki do łona. Postać mówi
o powinności, toksycznej przynależności, wręcz uzależnieniu, jak od morfiny. Po ukochanym pozostał tylko „smród” byłej relacji. Wciąż dopełniany kieliszek jest jak czara goryczy, która wydaje się, że zaraz zostanie przepełniona. Sposób, w jaki to się dokonuje - okazuje się bardzo nieoczywisty.
Sam tytuł daje szerokie pole do interpretacji. Już od prologu czujemy proces “strugania”,
jaki zachodzi w duszy bohaterki. Może oznaczać rzeźbienie, próbę samookreślenia, doprecyzowania się jako osoby, zamknięcie w jakieś ramy… ale może też oznaczać ściąganie poszczególnych warstw,
czynność odsłaniania głębszych pokładów osobowości. “Całe życie rozmieniasz się na drobne. (...)
Te twoje obrazki, których nikt nie chce, sam ich nawet nie chcesz, wysiadywanie po kawiarniach, romanse, to wszystko jak struganie duszy, strugasz ją, wióry lecą na podłogę, a dusza ci cienieje,
Kosteczku, aż w końcu zestrugasz się cały, nic nie zostanie.”, pisze Szczepan Twardoch w “Morfinie”. Bohaterka Ignasińskiej jest coraz cieńsza, aż w końcu, może by nie zostać przezroczystą, niewidzialną - dokonuje ostateczny akt i oblewa się czerwonym winem. Następuje totalne odrzucenie świata.
Akceptacja jego wiecznej nieakceptowalności.
„Struganie duszy”
na motywach powieści „Morfina” Szczepana Twardocha i „Ciemno prawie noc” Joanny Bator
scenariusz i scenografia: Aleksandra Ignasińska,
reżyseria: Aleksandra Ignasińska, Włodzimierz Ignasiński
Autor: Krzysztof Petkowicz
Fot: Ewa Palewska
No Comments.